Pani Bronisława Horowitz-Karakulska – „Niusia”, jak lubi, by ją nazywać bohaterka słynnej w Polsce i na świecie „Listy Schindlera” Stevena Spielberga – filmu uhonorowanego aż 7 Oskarami, złożyła pamiątkowe autografy oraz przekazała serdeczne pozdrowienia dla starosądeczan, m.in.: młodzieży Szkoły Podstawowej nr 1 im. ks. prof. Józefa Tischnera w Starym Sączu uczestniczącej w realizacji zadań autorskiego projektu edukacyjnego „Był sobie sztetl…” – popularyzującego wiedzę o Holocauście, Rodziców dzieci, Dyrekcji SP1, grona pedagogicznego, Pani Moniki Jackowicz – Nowak – dyrektor Powiatowej i Miejsko – Gminnej Biblioteki Publicznej im. Wiktora Bazielicha w Starym Sączu oraz czytelników biblioteki, Pani Katarzyny Karlak – dyrektor ANGLOSTACJI – szkoły języka angielskiego w Starym Sączu, mieszkańców i gości Muzeum Regionalnego „Dom na Dołkach” im. Seweryna Udzieli w Starym Sączu, Burmistrza Starego Sącza Pana Jacka Lelka – reprezentującego organ prowadzący Szkołę Podstawową nr 1 im. ks. prof. Józefa Tischnera w Starym Sączu, w której realizowano inicjatywy popularyzujące tematykę Holocaustu, a także autorki projektu „Był sobie sztetl…” pani Jadwigi Postawy.
„Chyba trzeba mi będzie włożyć rękę w gips…” – zażartowała Pani „Niusia” przed złożeniem 11 autografów przesłanych Pani Monice Jackowicz – Nowak – dyrektor starosądeckiej biblioteki.
Pani Horowitz -Karakulska – „Niusia”, krakowianka, „Dziecko Holocaustu”, więźniarka getta, obozów w Płaszowie, Auschwitz i Brünnlitz, uczestnicząca w produkcji „Listy Schindlera”, ocalona przez tytułowego bohatera, świadek historii, w 1993 roku została konsultantką historyczną amerykańskiego reżysera – twórcy filmu honorującego pamięć o Sprawiedliwym Wśród Narodów Świata i dokumentującego dramatyczne historie ofiar zbrodniczego systemu. Na podstawie rozmów, m.in. z Panią „Niusią”, przedstawicielami rodziny Horowitzów i Rosnerów Thomas Kenelly, amerykański pisarz, napisał książkę „Arka Schindlera”, którą zekranizował Steven Spielberg. W stulecie narodzin kina – w 1995 roku – „Lista Schindlera” znalazła się na watykańskiej liście 45 filmów fabularnych propagujących szczególne wartości religijne, moralne i artystyczne.
W filmie Spielberga przywołane jest zdarzenie z udziałem 11- letniej „Niusi” – scena, w której wytypowana przez pracowników fabryki Schindlera nastolatka wręcza Oskarowi Schindlerowi – z okazji urodzin – tort z chleba. Panią Horowitz – Karakulską zobaczyć też można w ostatniej sekwencji „Listy Schindlera” – na cmentarzu katolickim na górze Syjon w Jerozolimie przy grobie Schindlera. Pojawia się tam w gronie żyjących Schindlerowców zaproszonych na plan filmowy przez reżysera Stevena Spielberga.
Ciesząca się znakomitą pamięcią Bohaterka artykułu – w rozmowach telefonicznych – podzieliła się z autorką projektu „Był sobie sztetl…” Jadwigą Postawą rodzinną historią Holocaustu oraz wrażeniami z planu filmowego. Mając na uwadze edukację młodego pokolenia, odniosła się ponadto do scen ekranizacji opartych na faktach, a także stanowiących filmową kreację okupacyjnej rzeczywistości.
„Nie było kogoś takiego jak dziewczynka w czerwonym płaszczyku” – skomentowała Pani „Niusia”, nawiązując do jednej ze scen filmowych i słynnej książki Romy Ligockiej.
„Oskar Schindler wcale nie płakał, gdy żegnał się z nami” – oznajmiła świadek historii, doskonale pamiętając pożegnanie ze Sprawiedliwym.
„Wszystko prawda…” – zapewniła Bohaterka, świadek i uczestnik zdarzeń, udzielając odpowiedzi na pytanie, czy dramatyczna a zarazem wzruszająca scena, którą opisał w książce Thomas Kenelly na 394 – 395 stronie dokumentu – rozgrywająca się w Auschwitz z udziałem małego brata Pani „Niusi” i Mamy Pani Reginy Horowitz – rejestruje autentyczne zdarzenie.
Nawiązując w licznych wywiadach prasowych i telewizyjnych do piekła Auschwitz, Pani „Niusia” – dwukrotnie kierowana do komory gazowej – ze wzruszeniem wspomina Bohatera – Sprawiedliwego Oskara Schindlera, którego portret zdobi jej ścianę nad łóżkiem. Nigdy bowiem wcześniej ani nigdy później w historii Auschwitz nie zdarzyło się, by komuś – tak jak Oskarowi Schindlerowi – udało się uwolnić z nazistowskiego obozu zagłady aż 300 osób, wśród których była także Bohaterka artykułu oraz jej Mama. W późniejszym okresie nastoletnia wówczas dziewczynka, zmagająca się z poobozową traumą, przebywała pod opieką zaprzyjaźnionej ze św. Janem Pawłem II dr Wandy Półtawskiej, więźniarki obozu Ravensbrück, lekarza psychiatrii – ratującej zdrowie psychiczne dzieci Oświęcimia.
„Kto ratuje jedno życie, jakby cały świat ratował” – to cytat widniejący na medalu Sprawiedliwych Wśród Narodów Świata. Po wojnie całym światem dla Bohaterki tekstu było czternaścioro członków Rodziny ocalonych przez krakowskiego fabrykanta, a dziś całym światem dla – skazanej na nazistowską zagładę w czasie II wojny światowej – Pani „Niusi” są: mąż – emerytowany lekarz – Tadeusz Karakulski („ Rozwiedzie się ze mną – po ponad 65 latach małżeństwa – jeśli nie będę o siebie dbała w pandemii” – oznajmiła Pani „Niusia”) oraz najbliżsi mieszkający w Stanach Zjednoczonych: córka Magdalena z wnukami Krystianem i Sebastianem oraz brat Ryszard – światowej sławy fotograf, absolwent krakowskiej ASP, prekursor komputerowego przetwarzania fotografii, jeden z najmłodszych więźniów Auschwitz – Birkenau – niespełna sześcioletni wówczas, poszukiwany po wojnie i odnaleziony przez mamę Pani „Niusi” Panią Reginę Horowitz w niezwykłych okolicznościach.
„Od czasu do czasu, gdy mam jakiekolwiek wątpliwości, czy rzeczywiście byłem w Oświęcimiu, spoglądam na tatuaż na moim przedramieniu, numer: B – 14438” – wspomina w książce „Życie niebywałe” Ryszard Horowitz – więzień obozów w Płaszowie, Gross – Rosen i Auschwitz – Birkenau.
Młodzieży i dorosłym Pani Horowitz – Karakulska, odznaczona w 2019 roku Krzyżem Zasługi na Wstędze Orderu Zasługi RFN, dedykuje słowa:
„Musimy głośno mówić o tym, co się stało. Dawać świadectwo o straszliwych zbrodniach, których dopuścił się człowiek na drugim człowieku. Ale musimy też z optymizmem patrzeć w przyszłość. Robić wszystko, by to się nigdy nie powtórzyło”.
Składam podziękowania Bohaterce za stworzenie mi niezwykle serdecznej atmosfery rozmów i dopuszczenie mnie do świata osobistych wspomnień. To dla mnie wyjątkowy zaszczyt i – w kontekście pracy z młodzieżą – zobowiązanie.
Jadwiga Postawa