„A lato było piękne tego roku” – refleksje na temat książki Marcina Wilka „Pokój z widokiem. Lato 1939”
Książka – reportaż z ostatniego przedwojennego lata (lipiec – sierpień 1939 roku) zaskakuje dwuwarstwowością tematu i atmosfery: sielanka i apokalipsa. Tytuł, przywołany cytat z Gałczyńskiego, a nawet ilustracja na okładce sugerują beztroski, wręcz radosny klimat malowany na kartkach książki. Rzeczywiście wiodący temat to wypoczynek, wczasy, turystyka. Społeczeństwo młodego, wyzwolonego państwa pragnie normalności, chce po trudach pracy gdzieś wyjechać, znaleźć relaks i trochę komfortu. Organizatorzy wyjazdów, wczasów obcowania z naturą prześcigają się z różnymi ofertami. Proponuje się ścianę wschodnią: Druskienniki, Truskawiec, Polesie. Ale także plaże Bałtyku: Sopot, Gdynia, Hel. No i oczywiście modne i drogie: Krynica i Zakopane. Artykuły i anonsy w prasie kuszą przeróżnymi możliwościami wyjazdu jeszcze w końcu sierpnia. Dla każdego coś odpowiedniego: skromne, tańsze propozycje dla ubogich rodzin i bardzo drogie dla zamożnej elity społecznej. Oczywiście mieszkańcy wsi nie myślą o wyjazdach na wczasy. Na wsi są żniwa, praca na gospodarstwie dorosłych i dzieci i przeważnie bieda. Tam zapałki dzieli się na dwie.
Bohaterami reportażu są głównie dzieci. Rozmówcy autora przenoszą się w czas swego dzieciństwa (8-11 lat) i wprowadzają w tamten świat. Jest to po części świat beztroskiej zabawy, marzeń, planów. Ale w ten świat wkraczają dużymi krokami lęk, niepokój, groza. Jest lato 1939, większość Polaków wie, że wojna jest tuż, tuż, wisi na włosku – na pajęczynie, jak określiła to Maria Dąbrowska. Jednak ta świadomość nie jest do końca wiarygodna. Ludzie traktują to niezbyt poważnie. Propaganda zakłada, że wojna, jeśli będzie, potrwa niewielki czas. Marian Dąbrowski w Ilustrowanym Kurierze Codziennym pisze: „Nie do końca wierzę w wojnę. Czy wojna może wybuchnąć? Tak, ale tylko przez pomyłkę”. Maria Piechalska mówi: „Rodzina ma już przygotowany zapas na trzy doby. Spodziewają się, że tyle może potrwać walka. Chodziły słuchy, że nawet jeśli Niemcy uderzą, to ich czapkami nakryjemy”. Inny rozmówca: „Hitler? Oczywiście wiedział, kim jest. Taki chłopak jak ja widział wtedy, że jesteśmy silni, zwarci, gotowi. Niech tylko przyjdą Niemcy, to im pokażemy”.
Minister Beck w słynnym orędziu potwierdza gotowość do obrony Polski. Akcentuje, jak ważny jest pokój, ale nie za wszelką cenę. Najważniejszy jest honor. Państwo jest zadłużone, brak środków na zbrojenie, czyni się starania
o pożyczkę z Anglii na ten cel. Równocześnie włodarze państwa czynią wiele, by jakby odczarować nadchodzące zło. Wilk wspomina o odważnym, rozłożonym na lata planie naprawy państwa wicepremiera Kwiatkowskiego. W Nowym Jorku trwa wielka wystawa światowa, na której pawilon polski ma znaczące miejsce. Podkreśla osiągnięcia naszego kraju w różnych dziedzinach, chwalebną historię, znaczącą kulturę.
Reportaż Marcina Wilka nie ogranicza się do relacji dziecięcych rozmówców. Wprowadza też wiele znaczących postaci z dziedziny polityki, kultury. Dowiadujemy się, jak w tym czasie funkcjonują znani ludzie. Choćby jak Kiepura, na którego hitlerowcy urządzili nagonkę, czy Witold Gombrowicz, który odpłynął wojnie sprzed nosa za ocean. Są i Witkacy, Szulc, Iwaszkiewicz, Maria Dąbrowska, która krytycznie oceania przygotowanie narodu do obrony, ale o której krążyła anegdota, że chodzi nago po pokoju (z zasłoniętymi zasłonami) broniąc się przed upałem.
Książka nie ogranicza się do relacji z bohaterami – tymi młodzieńczymi i tymi znanymi. Jest wiele materiałów źródłowych, artykułów, komentarzy z różnych gazet: Ilustrowany Kurier Codzienny, Prosto z Mostu, Nasz Przegląd, Polska Zbrojna, Dziennik Poznański. Na kartach książki autor ujawnia też z delikatnością, a jednocześnie bezkompromisowością pojawiający się w społeczeństwie antysemityzm. Rósł w siłę, choć wydaje się jakby celowo podkręcany. Jeden z rozmówców wspomina: „Pamiętam te hasła: Bij Żyda. Nie uczestniczyłam w tym, bo niby dlaczego? Miałam żydowskich sąsiadów, którzy mieli dziecko. Często zostawiali je u mojej mamy, gdy wychodzili.”
Opowieść Wilka to polifoniczna kronika czasu, który wyjątkowo oddziałuje na wyobraźnię. Rozmówcy autora opowiadają ze szczegółami, emocjonalnie, czasem z pedantyczną dokładnością o zburzonym porządku świata. Jest to wyjątkowe świadectwo. Nie epatuje grozą, ale także nie przesadza z apoteozą letniego klimatu relaksu i odprężenia. Autor za pomocą wielu głosów wyraża jednogłośnie niepokój. Przejmujące ślady gotowości do początku wojny obrazuje krótka historia z końca reportażu: antypolskie akcje w Wolnym Mieście Gdańsk, gdzie króluje swastyka i marsze młodzieży hitlerowskiej, prowokacje na dworcu w Tarnowie, przejmująca wzmianka o człowieku, który zdecydował się pozostać w kraju, gdyż czuł się odpowiedzialny ze swoje książki. To też opowieść o aktach heroizmu jeszcze przed czasem, w którym trzeba się było na niego zdobyć. Zapadająca w pamięć opowieść o uniwersalnych lękach, także o tym, że zawsze jesteśmy wdzięczni życiu za to, że potrafi nas w letni sposób rozpieścić.
Maria Majoch