Agata Bogusława Konstanty

Pamięć w strzępy wspomnień odziana…

Cichuteńko

Cichuteńko na palcach, wchodzę na poddasze pamięci.
Tam myszki wyobraźni harcują,
bawią się w komórki do wynajęcia…
Pamięć, stara szarlatanka,
w strzępy wspomnień odziana,
lamus odkurza i fałszywym wstydem handluje,
Rzeczy tak kiedyś znane na nowo oswaja palcami
Popiół zostaje.
Czasem prędzej wiedźmie czapkę niewidkę zakładam,
drzwi zatrzaskuję i pędem zbiegam po schodach.
Cichuteńko…

Ten i wiele innych wierszy Bogusławy Agaty Konstanty usłyszeli wczoraj goście Powiatowej i Miejsko-Gminnej Biblioteki Publicznej w Starym Sączu. Z okazji czterdziestej rocznicy śmierci wybitnej starosądeczanki, jednej z wiodących postaci życia kulturalnego naszego regionu lat siedemdziesiątych i osiemdziesiątych, zorganizowano wspomnieniowe spotkanie z udziałem jej rodziny i przyjaciół, w tym aktorów Teatru Robotniczego im. Bolesława Barbackiego – Moniki Ślepiak, Doroty Kaczmarczyk, Janusza Michalika i Mieczysława Filipczyka. Monika Ślepiak, Janusz Michalik, Mietek Filipczyk.Pamięć bliskich „w strzępy wspomnień odziana” pozwoliła przywołać portret autorki cytowanego na wstępie wiersza – artystki i człowieka. Portret piękny, sentymentalny, wzruszający… Wspomnienia uzupełniała projekcja archiwalnych zdjęć, z których spoglądała urocza, roześmiana dziewczyna.

„Tylko fotografie nie liczą się z czasem”…

Urodzona Starym Sączu w 1936 roku Bogusława Agata Konstanty była poetką, autorką sztuk (również dla dzieci), aktorką, reżyserem i kierownikiem artystycznym nowosądeckiego Teatru Robotniczego, a przede wszystkim – co wielokrotnie podkreślali rozmawiający z prowadzącym spotkanie Januszem Michalikiem jej przyjaciele – wspaniałą, radosną, kochającą życie kobietą.
Zawodowo związana z Nowym Sączem, inspirowała też życie kulturalne swojego rodzinnego miasteczka – upowszechniała kulturę słowa wśród uczniów szkół średnich, przygotowywała „Złotą Jesień Popradzką”, aktywnie uczestniczyła w organizowanych w Myślcu Konfrontacjach Ruchu Artystycznego Młodzieży (KRAM). Staremu Sączowi i jego mieszkańcom poświęciła też część swoich wierszy, z tym najbardziej znanym pt. „Moje miasteczko”.

Moje miasteczko

W moim miasteczku na chmielowe tyczki
zacne matrony wieszają kantyczki.
W moim miasteczku brzemienne dziewczyny
w welonach niosą do ołtarza winy.
W moim miasteczku o szarej godzinie
jad plotek warzą miejscowe Erynie.
W moim miasteczku grzeszna Magdalena
wie jak wysoka jest występku cena.
W moim miasteczku w knajpie tuż nad fosą
gościowi majcher na talerzu niosą.
W moim miasteczku noc brzydotę kryje
A anioł z diabłem smętne piwo pije.

Siostra poetki Anna (Krystyna) Jojczyk wspominała, że Agata bardzo nie lubiła prac domowych i chcąc ich uniknąć, opowiadała młodszemu rodzeństwu wymyślone przez siebie historie. „Miała nieprawdopodobną fantazję, więc słuchaliśmy jej opowieści z otwartymi ustami, oczywiście skrobiąc za nią ziemniaki. Bardzo lubiła burzę. Wychodziła do ogrodu i patrzyła na błyskawice i pioruny. Była wtedy w swoim świecie, w jakimś letargu. Można było ją szczypać, wstrząsać nią – nie reagowała”.
Pani Jojczyk opowiadała też o swojej roli w reżyserowanej przez siostrę „Antygonie” (słynnym przedstawieniu Teatru Robotniczego). „Agata uparła się, żebym zagrała w tym spektaklu, bo miałam wtedy sięgające poniżej pasa włosy, które pasowały do jej artystycznej wizji chóru starców. Razem z dwojgiem innych aktorów występujących w chórze stałam w worku z wyciętymi na głowy dziurami, a moje włosy rzeczywiście przyciągały uwagę”.

Znany nowosądecki malarz Krzysztof Kuliś współpracował z Agatą Konstanty, tworząc scenografię do reżyserowanych przez nią przedstawień. Wspominając artystkę, podkreślał, że była wybitną osobowością, obdarzoną niezwykłą artystyczną wyobraźnią.
To w jej głowie narodziła się wizja II części Mickiewiczowskich „Dziadów” inscenizowanych w zrujnowanych murach dawnej synagogi. Odrapane tynki, rozpalone łuczywa, suche wianki, odgłosy drapieżnych ptaków, które słychać było na całym Placu Zamkowym… To wszystko robiło niezapomniane wrażenie.

Mieczysław Filipczyk pojawił się w Nowym Sączu już po śmierci Agaty Konstanty, ale – jak opowiadał – los zetknął go ze starosądecką artystką znacznie wcześniej, podczas jej pracy w opolskim Teatrze Lalek. W czasie jednego z organizowanych w Opolu konkursów recytatorskich, po wyjątkowo nieprzychylnej wcześniejszej ocenie jury, usłyszał od starosądeczanki słowa, które przywróciły mu wiarę w siebie: „Młody byłeś dobry”!

Monika Ślepiak, Dorota Kaczmarczyk i Janusz Michalik swoje spotkanie z Agatą Konstanty rozpoczęli od prowadzonego przez nią Teatru Poezji w Domu Kultury Kolejarza. W przypadku Moniki Ślepiak okoliczności poznania artystki były dość dramatyczne. Na pierwsze spotkanie (po telefonicznym zaproszeniu) szła bowiem w czasie strajku okupacyjnego w domu na Zygmuntowskiej w roku 1980. „Idąc do Domu Kultury Kolejarza, pomyliłam bramy i strajkujący, którym nie potrafiłam wytłumaczyć, jak wygląda osoba, do której przyszłam, bo nigdy wcześniej jej nie widziałam, prawie mnie aresztowali” – żartowała aktorka Teatru Robotniczego. Wspominała też swoją pierwszą rolę, Matki – Polki w „Betlejem polskim”. „Byłam bardzo zestresowana i Agata strasznie się ze mną męczyła” – mówiła.

„Agata była dla mnie szalenie ważną osobą” – wspominała Dorota Kaczmarczyk – została nawet świadkiem na moim ślubie. Praca z nią dała mi bardzo wiele, bo ona z każdego potrafiła wykrzesać coś cennego. To była osobowość; gdziekolwiek się pojawiła, zawsze ją zauważano i to z najlepszej strony. Była bardzo radosna i roześmiana; wszystkich pobudzało do szczęśliwego, serdecznego śmiechu. Niestety, paliła papierosy i tego nałogu nie potrafiła się pozbyć, chociaż wielokrotnie obiecywała sobie i innym. Ze wspólnej pracy z Agatą wspominam głównie ‘akademie ku czci’, których w pierwszej połowie lat osiemdziesiątych przygotowywaliśmy wyjątkowo dużo. Wspomnienie Agaty jest w mojej rodzinie wciąż bardzo żywe. Na dzisiejsze spotkanie przyniosłam rogaliki z różą, które w moim domu wciąż przygotowuje się według jej przepisu” – kończyła swoją wypowiedź pani Dorota. Po zakończeniu spotkania, każdy z jego uczestników mógł poczęstować się upieczonymi przez nią rogalikami. Były przepyszne.

Janusz Michalik – późniejszy aktor, reżyser i opiekun artystyczny Teatru Robotniczego – z Agatą Konstanty konsultował swoje pierwsze wiersze; podobnie jak znana współcześnie nowosądecka poetka Joanna Babiarz, również obecna na bibliotecznym spotkaniu. W pamięci Michalika szczególnie zapisał się inscenizowany na Starym Cmentarzu „Traktat o rzeczy ostatniej” – pożegnalny spektakl artystki, jej credo, poruszający artystyczny testament. „Wiedziała, że się pożegna ze światem i na kilka miesięcy przed odejściem zrobiła takie niezwykłe przedstawienie, które z jednej strony porażało swoją tajemnicą, a z drugiej – w każdym z uczestników wywoływało eschatologiczne wrażenie”…

Bogusława Agata Konstanty zmarła 26 lutego 1984 roku, mając zaledwie 48 lat. Została pochowana na cmentarzu w Starym Sączu. W chwili śmierci trzymała w dłoni wulkaniczny kamień – dzień wcześniej podarowany przez przybyłego z Libii brata. „Tak mocno go ściskała, że musieliśmy ją z nim pochować” – mówił wczoraj poruszony pan Ludomir. Ze wzruszającym braterskim wspomnieniem odejścia artystki pięknie korespondował jej wiersz pt. „Rozstania” wyrecytowany przez Monikę Ślepiak:

Rozstania

Kolejno opuszczały mnie moje siostry.
Pierwsza odeszła wiara,
druga odeszła miłość,
a kiedy przywdziałam zieloną suknię nadziei
nadeszła jesień…
Wspominana wczoraj starosądecka artystka pięknie zapisała się w pamięci rodziny i przyjaciół. Stała się również bohaterką utworów poetyckich. Kilka wierszy poświęciła jej wspomniana już Joanna Babiarz. O artystce i kształtującym jej twórczą wyobraźnię rodzinnym miasteczku pisał również Włodzimierz Pustułka:
„Miasteczko Agaty Konstanty”
Nowy Sącz szczęście miał niesłychane
Wśród miast Dunajca i Popradu,
Że mógł podziwiać Agaty talent
Jak widowisko stworzyć z Dziadów.
Rzecz oczywista – pomysł tej miary
Zrodzić się tylko mógł w SĄCZU STARYM.
W domu Kultury Kolejarza
Dym z papierosa nieraz powiał
Z wierszy, przedstawień i Jej marzeń
To był natchniony teatr słowa.
Usłyszeć można z niejednych łącz:
Muzę tak natchnął STARY SĄCZ.
I w końcu ktoś Jej policzył skrycie
Punkty ujemne i dodatnie
Była choroba, a Jej życie
Wkroczyło w „Traktat o rzeczy ostatniej”.
I szepczą czasem niebios opary:
Ból powstał także w SĄCZU STARYM.
Agata nadal żyje w Miasteczku
W murach kamienic, w kwitnących frezjach,
Wśród grubych kobiet, ich mężów z teczką,
Bo STARY SĄCZ to… POEZJA.

Rodzinnym i przyjacielskim wspomnieniom o Bogusławie Agacie Konstanty towarzyszyła również poświęcona artystce wystawa, którą nadal można obejrzeć w starosądeckiej bibliotece.

Anna Skalska