Szanowni Państwo
Czytelnicy Powiatowej i Miejsko – Gminnej Biblioteki Publicznej im. Wiktora Bazielicha w Starym Sączu.
Za zgodą uczestników konkursu i rodziców młodzieży publikujemy nagrodzone przemówienia uczennic: Katarzyny Wandas, Agnieszki Żak i Nadii Zychowicz reprezentujących Stary Sącz w Ogólnopolskim Konkursie Krasomówczym im. Wojciecha Korfantego.
Powiązane artykuły:
Agnieszka Żak
Szanowni Państwo,
wojny od zawsze miały zwycięzców i przegranych.
W przeciągu całej historii ludzkości ich zwycięzcy, przywódcy i władcy, otrzymywali miano ,,wielkich”, ,,groźnych” czy ,,wspaniałych”, a pokonani odchodzili w niepamięć.
Ludzkie zachowania pozostawały niezmienne – gdy dwie grupy dzielił sprzeczny interes – musiało dojść do konfrontacji.Takim sposobem państwa silniejsze rozwijały się kosztem słabych, imperia powstawały, ideologie ścierały się i niszczyły, jednak cała ludzkość trwała.
Setki, tysiące czy miliony ofiar, ogromne straty po obu stronach, nienawiść i ból nie wpływają na ostateczny wynik – jedna strona przegrała – druga wygrała.
Idąc tak postawionym tokiem rozumowania, rzeczywistość – brutalna, aczkolwiek niezbyt złożona – daje nam jedną odpowiedź – wojny zwycięzców mają.
Werdykt na kartach historii jest jeden – triumf lub porażka.
Tylko, Szanowni Państwo, wojna to nie pokaz siły militarnej. To nie tylko gra o ziemie czy wpływy. Niespełnienie celów politycznych czy kalkulacja zysków i strat. To nie kolejna data w historii, nie kolejny apel poległych czy pomnik.
To dramat jednostki. Ofiara zapłacona przez konkretnego człowieka. Szaleństwo, do którego zdolni są tylko ludzie.
Te doświadczenia, dla nas obce, dla naszych wschodnich sąsiadów są realnością.Donbas – opustoszałe wsie, ludzie porzucający swoje domy. Nie liczy się już, czy jesteś Ukraińcem czy Rosjaninem. Matki mieszkają w jednej wsi, a synowie stoją naprzeciw siebie w okopach.
Od 2014 roku na zmianę padają decyzje polityków i strzały zza okopów. Niestety, te drugie mają realne konsekwencje. Młodzi weteranie wracają do domów kalecy i niezdolni do utrzymania rodziny.
Impas. To słowo powtarza się w medialnych relacjach z Kremla, jak i po obradach europejskich przywódców.
Czas i tak upłynie, coraz więcej ludzi i tak zbiegnie z terenów wschodniej Ukrainy, a Rosja i tak sprzeda broń, potwierdzając swoją wygraną.80 procent osób w państwie potrzebuje pilnej pomocy. Mowa tutaj o Jemenie, który doświadcza największej katastrofy humanitarnej od II wojny światowej.
Miliony rodzin nie wiedzą, co włożą do garnka w prowizorycznym baraku w obozie dla uchodźców, bo to w akurat ich dom trafiła rakieta.
Gdy wojna rozpoczynała się w marcu 2015 roku, powtarzano, że potrwa najwyżej dwa tygodnie, może dwa miesiące, bo przecież świat się upomni.
Faktycznie, Arabia Saudyjska zaangażowała się w konflikt – wspierając bombardowania i blokując granice kraju.
To oblicza wojny.Jak więc ją zrozumieć? Jak zrozumieć, że to ludzie ludziom czynią ten los?
Michał Zieliński, reporter wojenny, mówił:
,,Wojna tak naprawdę nie ma zwycięzców, a konflikty trwają dlatego, że istnieje pewna grupa ludzi, która czerpie z niej jakieś korzyści, często finansowe ‘’.Czy da się zrozumieć wojnę? Nie.
Możemy jedynie dostrzec bezpośrednie ofiary, nadać istnieniu człowieka najwyższą wartość.
Agnieszka Żak
I z tej perspektywy jakakolwiek wygrana okupiona ludzkim cierpieniem to nie zwycięstwo.
Nadia Zychowicz
Szanowni Państwo!
„Wojny nie mają zwycięzców”. Wojny mają ofiary. Na początku XXI wieku żyją jeszcze ludzie, którzy pamiętają okrucieństwa drugiej, a być może nawet pierwszej wojny światowej. To była dla nich niewątpliwie życiowa trauma, bo wojna jest jak koszmarny sen, z którego nie można się obudzić. Jeszcze gorsze doświadczenia wywołuje wojna domowa, gdzie brat staje naprzeciw bratu.
Takie wydarzenia zostawiają piętno na całym narodzie. Bo czy można sobie wyobrazić, jakie były relacje międzyludzkie w Hiszpanii po wojnie domowej, gdzie w walkach rządzącego Frontu Ludowego z prawicową opozycją zginęło pół miliona ludzi? Jak zrozumieć bombardowanie miasta Gernika, które stało się symbolem okrucieństwa wojny? Idealnie wpisuje się tutaj cytat ,że po operacjach wojennych rany pozostają otwarte.
Właśnie, czym właściwie jest wojna i dlaczego nie ma zwycięzców? Jak napisała Maria Pawlikowska – Jasnorzewska: „To tylko straszliwy kwiat Rośliny, która jest Życiem; To tylko wybuch i kolor Ciernistych, codziennych pnączy.”
Zacznijmy od przyjrzenia się czemuś, co nie wydaje się groźne. Chodzi mi o spory pomiędzy ludźmi. O trudnych rezultatach z bocznej perspektywy człowiek nie zdaje sobie sprawy. Często nieodwracalnie zaburzają i niszczą przyjaźnie, mogą prowadzić do nienawiści lub braku wzajemnego szacunku, urazów, a nawet wycofania się ze społeczeństwa osoby, która poczuła się bardziej poszkodowana. Nie wspominając o przemocy.
A co z prześladowaniami religijnymi? Czy ktokolwiek z nas ma prawo terroryzować i naruszać wolność człowieka ze względu na inne wyznanie? Sprawa nie do pomyślenia. Pan dr Tomasz Korczyński szacuje, że w XX w. za wiarę zginęło 45 mln chrześcijan, co roku 170 000 oddaje życie, a 200 000 000 jest brutalnie prześladowanych. Miliony niczemu winnych dzieci umierało w niewyobrażalnych katorgach przez bezpodstawne akty przemocy. Można by sporządzić obszerną listę tych, którzy skonali, ponieważ ktoś nie mógł znieść, że wnosili do świata trochę różnorodności. Byli inni, a to powodowało nienawiść prześladowców. Gdy myślę o wojnach religijnych, przychodzą mi na myśl wojenki, które toczą się w światopoglądzie. W dzisiejszych czasach bardzo często spotykamy się z niezrozumieniem działań, jakie poczynają partie.
Naturalnym jest sprzeciw i oburzenie, gdy coś nam się nie podoba. Jednym nie odpowiadają parady równości, drugim gorliwi patrioci maszerujący z flagami narodowymi. Nieprzerwanie stykamy się z „przeciąganiem liny” ze strony prawicy i lewicy. Obydwie są przekonane o niesłuszności idei przeciwnika, lecz prawda jest taka, że rzeczywistość stoi gdzieś po środku. Problem w tym, że nie potrafimy przełamać się i po ludzku wyciągnąć do siebie dłoni. Nikt by na tym nie ucierpiał, a w zgodzie rozwiązanie kłopotu przyszłoby łatwiej. Mam wrażenie , że podczas wszystkich wojen, które stoczył nasz kraj, dowódcy nie chcieli kierować się czynnością, która stoi za słowem dyplomacja. Jak to mówią, jest ona sztuką powstrzymania się od użycia siły. Przez te wszystkie lata historia udowodniła, że raczej nie umiemy lub nie chcemy uczyć się na swoich błędach z przeszłości.
Na co dzień może nie zdajemy sobie sprawy, jakie wady poza stratami ludzkimi może mieć wojna. Dla samego kraju zaangażowanie w konflikt skutkuje przede wszystkim upadkiem gospodarczym, brakiem inwestorów zagranicznych, którzy nie będą decydować się na lokowanie kapitału w kraju o niestabilnej sytuacji. Oczywiście zniszczenie miast oraz infrastruktury to również nieodłączny element. Gdyby tego było mało, to dorzucę jeszcze zakłócenie kontaktów z innymi państwami.
Pocieszającym jest, że wszystkie te rzeczy da się naprawić. Zajmie to trochę czasu, lecz dodanie chęci dodatkowo spotęguje szanse na pomyślne przywrócenie tego, co było dobre, a zostało zaburzone. Krzywdy, płaczu, krwi i ubytków w psychice nie da się naprawić ani wynagrodzić. K
Krzysztof Kamil Baczyński w swoim wierszu pt.: „Których nam nikt nie wynagrodzi” napisał: „Których nam nikt nie wynagrodzi i których nic nam nie zastąpi, lata – ojczyzno złej młodości”. Nic dodać nic ująć.
Na koniec zacytuję coś, co podsumuje moje dzisiejsze rozważania: „Początkiem i końcem każdej rewolucji są bieda, krew i łzy” i zawsze podczas wszelkiego rodzaju walk powinniśmy mieć to na uwadze.
Nadia Zychowicz
Katarzyna Wandas
Drodzy Słuchacze!
Dzisiejsze spotkanie jest dla mnie okazją do podzielenia się z Wami moją refleksją na temat: „Wojny nie mają zwycięzców”. Wiele wybitych, zarówno żyjących, jak i nieżyjących już autorytetów (takich jak m. in. dr Wanda Półtawska czy Karol Wojtyła) doświadczyło okrucieństwa II wojny światowej, dlatego osoby te niosły przez całe swoje życie przesłanie pokoju i braterstwa. W wymiarze etycznym każdy konflikt zbrojny niszczy poczucie godności człowieka i obniża wartość życia ludzkiego. Każdy chce zwyciężyć w rywalizacji: „To JA wygrałem, a TY przegrałeś” – mówi rzekomy zwycięzca. Niektórzy twierdzą, że walka powinna odbywać się wg jasnych reguł, powinna być fair play… To mrzonka! Dlatego właśnie wszystkim, którzy uważają, że ktoś wygrywa, a ktoś przegrywa wojnę, odpowiem: Nie macie racji! Według mnie wojny nie mają zwycięzców! Postaram się uzasadnić to przekonanie w dalszej części mojego wystąpienia.
Myślę, iż na pytanie: „Czy twoim zdaniem świat bez wojen mógłby istnieć?” odpowiedź może być tylko jedna – to niemożliwe! Niestety! Zauważcie, że wśród ludzi panują nierówności społeczne, polityczne, ekonomiczne, co często doprowadza do kryzysów międzynarodowych. Dlatego wojny były, są i będą. Kto zatem zwycięża, w powszechnym przekonaniu, w starciu państw, narodów czy grup etnicznych? Mówi się, że triumf przysługuje komuś, kto zdobył dominującą pozycję. Moim zdaniem jest to błędne przekonanie. Sądzę, że wojny nie mają zwycięzców, ponieważ podczas konfliktu zbrojnego człowiek kieruje się nienawiścią i chęcią zemsty, dlatego odpowiada złem na zło. Nie ma w sobie empatii, humanitaryzmu, szacunku dla innych. Okres II wojny światowej charakteryzował się niespotykaną brutalnością i okrucieństwem. Na terenach okupowanych Niemcy rozpoczęli zagładę ludności, szczególnie słowiańskiej i żydowskiej. „Od tej chwili staliśmy się tylko numerami” – pisał Witold Pilecki o losie więźniów obozu Auschwitz, który stał się dla świata symbolem terroru i ludobójstwa. A zrzucenie bomb atomowych na japońskie miasta Hiroszimę i Nagasaki? Mieszkańcy Japonii przez bardzo długi czas odczuwali skutki choroby popromiennej. Mimo tego, że szala zwycięstwa przechyliła się na stronę aliantów, liczba ofiar tej walki przysłoniła radość ze zwycięstwa. Śmierć poniosło około 60 milionów ludzi. I cóż, że zwyciężyli alianci… Było to zwycięstwo pisane krwią milionów. Pomyśl, czy Ty byłbyś zadowolony z takiego zwycięstwa…?
Moim zdaniem triumf na wojnie to triumf pozorny. Bo mimo tego, że ktoś zostaje okrzyknięty zwycięzcą, zawsze spotyka go strata materialna lub moralna. Czy ktoś z Was byłby w stanie cieszyć się z wygranej, jednocześnie coś tracąc? „Bałagan”, jaki pozostawia po sobie wojna, nie oddaje przysłowiowego „smaku zwycięstwa”. Moi Drodzy, czy widząc doszczętnie zniszczoną Warszawę, posłużylibyście się stwierdzeniem, że II wojna światowa była dla Polski czasem triumfu? Zofia Mrozowska w piosence pt.: „Warszawo ma” pisze: Warszawo ma, o Warszawo ma / Wciąż płaczę, gdy Ciebie zobaczę / Warszawo, Warszawo ma!. Obraz „zrównanej z ziemią” Warszawy zmusza nas do zastanowienia się nad zasłoniętym przez ruiny zwycięstwem. Każdy cierpiał tak samo. Wielka Brytania poważnie ucierpiała w wyniku nalotów na jej gęsto zaludnione miasta. My, Polacy, podczas II wojny światowej, moralnie odnieśliśmy zwycięstwo, ale ponieśliśmy ogromną klęskę demograficzną, ekonomiczną i kulturową. Spustoszenie dotknęło także ośrodki miejskie III Rzeszy. Wojna nie tylko niszczy infrastrukturę, ale także całe społeczeństwa, rodziny, pojedynczych ludzi. Wojnie zawsze towarzyszą lęk i strach; człowiek boi się o życie swoje i swoich najbliższych. Często patrzy na śmierć, żyje w jej cieniu. To powoduje później traumy, depresje, nie pozwala odnaleźć się w normalnym, powojennym, świecie… Śmierć podczas wojny to codzienność. „Ta masa wojska, huczące motory, kurz unoszący się w powietrzu, to wszystko napełniło mnie grozą” – relacjonuje jeden ze świadków wybuchu II wojny światowej. Czy więc wojny mają zwycięzcę? Otóż nie! Patrząc na skalę zniszczeń materialnych i moralnych, żadne społeczeństwo, żadne państwo, żaden naród nie wychodzi z wojny wygrany.
Mam nadzieję, iż przekonałam moich słuchaczy, że wojny nie mają zwycięzców. Nie zapominajcie o tym! Kończąc, pragnę odwołać się do słów św. Jana Pawła II: „Nigdy więcej wojny!”.
Katarzyna Wandas